Another World, Flashback czy nieco późniejsze Heart of Darkness to gry, do których czuję ogromny sentyment. Czy polska produkcja The Way Remastered broni się na Nintendo Switch i daje tyle samo frajdy co klasyczne filmowe platformówki?
Wspomniane we wstępie klasyki należą do tzw. filmowych platformówek (ang. cinematic platformers), które rządzą się swoimi prawami, takimi jak odpowienio prowadzona narracja, "filmowe" przerywniki czy reguły dot. sterowania głównym bohaterem. Te gry miały swój urok i brakowało mi ich na najnowszych platformach.
W 2016 roku polskie studio Puzzling Dream wydało na PC The Way - grę, która czerpała pełnymi garściami z tego gatunku. Jak powiedział mi Błażej Sanecki, jeden z twórców gry, sam był fanem filmowych platformówek i brakowało mu nowych produkcji. Dlatego też postanowił stworzyć taką grę samemu. Dwa lata później, dzięki SONKA, na Nintendo Switch trafił port The Way z nieco ulepszoną grafiką, poprawionym projektem poziomów czy dogranym dubbingiem (stąd dopisek Remastered do tytułu). Czy polska produkcja broni się na Pstryczku i daje tyle samo frajdy co klasyczne filmowe platformówki?
Deszczowa noc, cmentarz pod miastem. Główny bohater o imieniu Tom stoi nad grobem swojej ukochanej. Długo się nie zastanawiając wykopuje jej ciało. Zanosi ją do domu, umieszczając zwłoki w specjalnej komorze. Zbiera wszystkie swoje notatki i jedzie do siedziby firmy dla której pracuje, kradnie tam statek kosmiczny i wyrusza w podróż na obcą planetę zamieszkiwaną przez rasę, która najprawdopodbniej poznała sekret wiecznego życia. Czy uda mu się wskrzesić miłość swojego życia?
Początek historii jest intrygujący i wciąga od samego początku. Również późniejsze wydarzenia, pchające całą historię dalej, powodują że chcemy brnąć dalej, rozwiązywać zagadki i pokonywać kolejne przeszkody, byle tylko dotrzeć do finału tej opowieści. Nie ma tu mowy o nudzie.
Autorzy postawili na drodze gracza sporą liczbę zagadek i łamigłówek, które rozwiążemy albo dzięki naszej szybkości i obserwacji otoczenia (jak to ma miejsce na przykład przy ucieczce przed gigantycznym pająkiem), albo poprzez spostrzegawczość i logiczne myślenie. Zagadki w większości przypadków nie powinny sprawiać większego problemu, choć przyznam, że przy jednej z nich miałem spory problem i musiałem posiłkować się solucją (zagadka w jednej ze świątyń, gdzie trzeba tak ustawić lustra, by promień światła ułożył odpowiedni wzór).
A jak The Way Remastered prezentuje się na Switchu? Można by rzec, że idealnie. Jako, że mamy tu do czynienia z pixelartową grafiką, to nie ma tu mowy o jakichkolwiek spadkach wydajnościowych, bez względu na to czy gramy w trybie handheldowym czy na telewizorze. Sama oprawa graficzna jest naprawdę bardzo dobra. O ile plenery są "po prostu" ładne, o tyle wnętrza (jaskinie czy budynki) prezentują się świetnie i mają swój klimat. Dodatkowo odniosłem wrażenie, że gra na telewizorze prezentuje się ciut lepiej niż na handheldzie - głównie przez to, że grafika na ekranie telewizora wydawała się być bardziej ostra i wyraźniejsza.
Nie można też powiedzieć złego słowa o oprawie audio. Muzyka jest nastrojowa i pasuje do tego, co widzimy na ekranie. Duży plus dla twórców portu za dodanie odtwarzacza muzyki w menu głównym. W wersji oryginalnej na PC nie było voice actingu, natomiast SONKA dodała go do switchowego portu. Fajny dodatek, który dokłada kolejną małą cegiełkę do tworzenia dobrego klimatu w grze.
Warto też wspomnieć o dwóch rzeczach - osiągnieciach w grze i wersji językowej. Jak wiadomo, Nintendo Switch w przeciwieństwie do konkurencji, nie oferuje osiągnieć (przynajmniej na razie). Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by autorzy gry zaimplementowali taki ficzer w swojej produkcji. I The Way Remastered je posiada. Niektóre są normalne, inne zabawne (np. teleportacja do miejsca, w którym właśnie stoimy). Bajer może mało istotny i nie mający wpływu na rozgrywkę, jednak fajnie że został zaimplementowany w grze. No i to co ważne - mamy w końcu polską wersję językową w polskiej produkcji niezależnej. Jasne, tylko w formie tekstowej (voice over jest po angielsku), ale to i tak dużo patrząc na inne rodzime produkcje na Switchu. Duży plus za to dla dewelopera.
Zapomniałbym jeszcze o jednym - wykorzystaniu switchowego HD Rumbel. Rafał Sankowski z SONKA chwalił się autorskim narzędziem do tworzenia i zarządzania tą technologią. Od czasu Dandary , która w świetny (wręcz wzorcowy) sposób wykorzystuje HD Rumble, dość surowo oceniam gry pod tym kątem. Ale wiecie co? Polscy deweloperzy wyszli z tego obronną ręką. Drgania Joy-Conów raz są delikatne, raz mocniejsze, w zależności od tego co się dzieje. Nic tu nie jest przesadzone w żadną ze stron. Inni deweloperzy powinni brać przykład z tak dobrej implementacji tej technologii.
Minusy? Oczywiście są. Pierwszy to fakt, że przez pierwszy miesiąc po wydaniu gry, można było natknąć się na kilka bugów, które uniemożliwiały ukończenie gry (pisałem o tym kilka tygodni temu). Dopiero drugi patch naprawił wszystkie błędy krytyczne i można teraz bez przeszkód przejść grę. Nie wiem jak teraz wygląda sytuacja w początkowej części gry, ale przed patchami ucieczka przed pierwszym bossem była irytująca, gdyż gigantyczny pająk czasami potrafił uśmiercić głównego bohatera nawet w momencie, gdy wydawało się że obie postacie dzieli więcej niż kilkanaście pikseli (tak, jakby hitboxy były za duże). Mimo wszystko te problemy nie zepsuły mi przyjemności z rozgrywki.
Czy The Way Remastered spełnił moje oczekiwania? Jak najbardziej tak. Rodzima produkcja moim zdaniem niczym nie odbiega od klasyków z tego gatunku. Otrzymałem produkt, który w pełni oddaje ducha tamtych gier, a każda minuta spędzona z tym tytułem to była przyjemność. Poproszę o więcej takich (polskich) gier.
Na plus:
historia
pixelartowa grafika
muzyka
bardzo dobre wykorzystanie HD Rumble
Na minus:
błędy, które uniemożliwiały ukończenie gry w pierwszym miesiącu od wydania gry
drobne bugi graficzne
Werdykt: Bardzo dobra gra, które pełnymi garściami czerpie z klasyków gatunku. Dla fanów filmowych platformówek jest to pozycja obowiązkowa.
Deweloper: SONKA
Wydawca: SONKA
Data wydania: 20 kwietnia 2018
Waga: 772 MB
Cena: 59,00 PLN
Dziękuję SONKA za udostępnienie gry do recenzji.
Podaj dalej:
Spodobał Ci się ten tekst? Pomóż mi dotrzeć do nowych czytelników i podziel się nim w mediach społecznościowych.
Jeżeli uważasz, że to co piszę jest dla Ciebie przydatne, to zapraszam do wsparcia mojej pracy poprzez postawianie wirtualnej kawy.
A jeżeli chcesz dostawać co tydzień porcję nindyczych niusów i ciekawostek, to zapisz się na Nindyczy Przegląd:
Tylko Japończycy mogli wymyślić symulator randek. I chyba tylko w Japonii ten typ gier mógł odnieść tak duży sukces.