The Cub

The Cub

recenzja

Witajcie w post-apokaliptycznej dżungli.

Demagog Studio wraz z Untold Tales po raz kolejny zabierają nas w podróż na Ziemię przyszłości, którą dotknął ekologiczny kataklizm. Tym razem nie będzie to jednak kolejna partyjka w post-apokaliptycznego golfa, a opowieść o zmutowanym mieszkańcu Ziemi, który na swojej drodze spotyka kolonizatorów Marsa.

The Cub to filmowa platformówka, która garściami czerpie z klasycznych platformówek ubiegłego wieku. Twórcy reklamują ją jako wybuchową mieszankę Księgi Dżungli z armageddonem i trudno się z nimi nie zgodzić.

Tytułowe Szczenię to dziecko, które zdaje się jako jedyne przetrwało katastrofę ekologiczną na Ziemi i dostosowało się do nowych warunków panujących na planecie. Wychowane przez wilki żyje sobie spokojnie spędzając kolejne dni swojego życia biegając po lasach i ruinach ludzkich miast. I pewnie prowadziłby dalej takie sielskie życie, gdyby na Ziemię nie powrócili ludzie, którzy uciekli na Marsa. Ich zadaniem jest sprawdzić czy ich macierzysta planeta nadaje się do ponownego zamieszkania. Kiedy spotykają na swojej drodze głównego bohatera postanawiają go złapać, by poddać badaniom. No bo jak to możliwe, by jakiś człowiek mógł przeżyć w tym zatrutym świecie? I w tym momencie musimy umiejętnie pokierować naszą postacią, by uniknąć schwytania.

The Cub na Nintendo Switch

Historia nie jest może jakoś bardzo złożona i rozbudowana - to jednak platformówka, a nie gra przygodowa czy RPG. Niemniej jednak opowieść jest sprawnie poprowadzona i ciekawie przedstawiona. Przerywniki między poszczególnymi rozdziałami zostały ukazane głównie poprzez opowieść i malowidła naskalne stworzone przez głównego bohatera gry. Taka forma przedstawienia historii fajnie się sprawdza i dokłada swoją cegiełkę do ogólnego klimatu gry.

A jak już mowa o klimacie gry, to warto wspomnieć o znajdźkach, które napotkamy podczas naszej wędrówki po ruinach Alphaville. Gazety, książki, wiadomości na dyskach USB czy nawet fragmenty filmów, które możemy obejrzeć na telewizorach - te wszystkie drobne rzeczy świetnie budują całe lore i pogłębiają naszą wiedzę na temat świata, w którym jesteśmy. Dzięki nim poznajemy historię upadku ludzkości na Ziemi.

The Cub na Nintendo Switch The Cub na Nintendo Switch

Pod względem audiowizualnym gra Demagog Studio to klasa sama w sobie.

Komiksowa grafika, dopracowane animacje i śliczne tła robią robotę. Świat przedstawiony w The Cub wygląda po prostu pięknie. I to pomimo faktu, że widzimy post-apokaliptyczny świat. Mnóstwo w nim zieleni, drzew i kwiatów oraz zmutowanych zwierząt, które dostosowały się do nowych warunków i na które trzeba uważać. Widok tego pięknego, wręcz sielankowego świata, jest niezłym kontrastem do scen, które zobaczymy podczas naszej wędrówki - najpierw pojedyncze ciała osób, które nie przeżyły, a potem całe grupy. Do tego porzucone pojazdy czy inne przedmioty codziennego użytku. To wszystko robi wrażenie.

The Cub na Nintendo Switch the-cub-06

Co do ścieżki dźwiękowej, to podobnie jak to było w przypadku Golf Club Nostalgia, mamy do czynienia z fragmentami marsjańskiej audycji radiowej, gdzie muzyka (różna gatunkowo) przerywana jest informacjami czy wiadomościami od słuchaczy. Warto posłuchać soundtracku - dostępny jest on zarówno w serwisie Bandcamp (album z pojedynczymi utworami), jak i na YouTube w formie audycji radiowej (czyli tak jak ma to miejsce w grze), której kolejne części są sukcesywnie publikowane na kanale Untold Tales. Osobiście wolę posłuchać w tej drugiej wersji, gdzie mamy całą otoczkę gry.

I tu ciekawostka - ścieżka dźwiękowa nie jest odrębną częścią gry. To jej integralny element, który ma swoje odzwierciedlenie w to, co się dzieje na ekranie. Już tłumaczę o co mi dokładnie chodzi. Tej audycji radiowej nie słyszymy tylko my, gracze, ale również główny bohater gry. W jaki sposób jest to możliwe? Ano dlatego, że wziął on hełm jednego z kolonizatorów i nosi go na sobie. I dodatkowy smaczek - kiedy zejdziemy do podziemi budynków czy kopalni, to muzyka przestaje grać, ponieważ sygnał radiowy nie przenika pod ziemię (tak jak ma to miejsce w rzeczywistości). Mała rzecz, a pokazuje jak twórcy w przemyślany sposób podeszli nawet do takiego drobiazgu.

The Cub na Nintendo Switch The Cub na Nintendo Switch

A jak sama rozgrywka? Nie jest ona jakoś trudna czy skomplikowana. Nie oznacza to jednak, że jest bardzo łatwo. Ot, co chwilę musimy wykazać się precyzją w skokach,a czasami i szybkim refleksem. Będą zdarzać się fragmenty gry, które będziemy musieli kilkukrotnie powtarzać - a to źle skoczymy, a to nasz przeciwnik będzie szybszy od nas albo po prostu nie zdążymy uniknąć porażenia prądem. Na szczęście porażki w większości przypadków nie frustrują (przynajmniej mnie 😉), a mobilizują do podjęcia kolejnej próby. Dość gęsto rozstawione punkty kontrolne powodują, że nawet jeżeli zginiemy, to nie stracimy za dużo z naszego postępu w grze.

Ważne jest to, że w przeciwieństwie do innych gier z tego gatunku, w The Cub nie ma mowy o walce z przeciwnikami. Główny bohater nie strzela do wrogów z laserów czy chociażby z procy, nie ma też tu na końcu gry walki z jakimś bossem. Skupiamy się tu na eksploracji terenu i uciekaniu/chowaniu się przed ludźmi z Marsa. Miła odmiana od gier typu run & gun.

Piszę o tej grze praktycznie w samych superlatywach. Czy to oznacza, że nie mam się do czego przyczepić? Cóż, w tej wielkiej beczce miodu znalazłem dwie malutkie łyżeczki dziegciu.

Pierwsza z nich to fakt, że były ze trzy fragmenty w grze, które musiałem powtarzać nie kilka, ale co najmniej kilkanaście razy - bo źle wymierzyłem skok, bo miałem złe wyczucie czasu, itp. Najbardziej w kość dał mi chyba etap z omijaniem rakiet - nie zliczę ile razy zakląłem pod nosem przy kolejnej porażce 😅 Wybijało mnie to trochę z flow, w którym przechodziłem The Cub i powodowało, że gra wydawała mi się nierówna jeżeli chodzi o poziom trudności.

The Cub na Nintendo Switch The Cub na Nintendo Switch

Druga z nich to brak polonizacji. Rzadko zwracam na to uwagę i obecność języka polskiego w grze traktuję jako miły dodatek. Jednak w tym wypadku aż się prosiło o polskie napisy i opisy. W szczególności, że w pewnym momencie gry słychać język polski w audycji Radio Nostalgia.

Jednak pomimo tych dwóch powyższych minusików The Cub w moim odczuciu zasługuje na maksymalną ocenę. To świetna platformówka, która pozwala nam zanurzyć się może i w post-apokaliptyczny, ale nadal kolorowy i na swój sposób piękny świat. Tytuł ten spełnił moje oczekiwania w 100% i bez dwóch zdań Demagog Studio przygotowało wspaniałą grę niezależną.

Ocena końcowa

5/5
nindyk królewski

Na plus:
piękny post-apokaliptyczny świat,
komiksowa grafika,
ciekawa historia,
klimatyczny soundtrack w postaci marsjańskiej audycji radiowej,
znajdźki, które fajnie budują lore.

Na minus:
poziom trudności dwóch czy trzech etapów w grze jest ciut za mocno wyśrubowany,
brak polskiej wersji językowej.

Werdykt:
The Cub to świetna filmowa platformówka z ciekawą opowieścią, w którym post-apokaliptyczny świat, pomimo tragedii jaki je spotkał, jest piękny.

Deweloper: Demagog Studios
Wydawca: Untold Tales
Data wydania: 19 stycznia 2024
Waga: 1,45 GB
Cena: 60,00 PLN (36,00 PLN do 18.04.2024)

Kup The Cub w Nintendo eShop


Dziękuję Wire Tap Media i Untold Tales za udostępnienie gry do recenzji.

Podaj dalej:


Pan Nindyk

Wspieraj Pana Nindyka

Co tu dużo mówić - chciałbym docierać ze swoimi treściami do jak największego grona czytelników. Dlatego jeżeli doceniasz to, co robię, to proszę Cię o udostępnianie moich tekstów dalej oraz o polubienia i komentowanie moich postów w social mediach.

Możesz też mnie wesprzeć stawiając wirtualną kawę w serwisie BuyCoffee.to lub zostając moim Patronem. Zmotywuje mnie to do dalszej pracy nad prawdopodobnie najlepszą stroną o grach niezależnych na Switcha.



Partner strony:

Partnerem strony jest Forever Entertainment


Poprzedni wpis Następny wpis