Cowabunga, koleś!
Hasło Wojownicze Żółwie Ninja od razu włącza we mnie tryb nostalgii w postaci wspomnień o serialu animowanym, który oglądałem za dzieciaka na kanale Sky One w pierwszej połowie lat 90-tych. Plus dwa filmy pełnometrażowe, oglądane na VHS-ie. Same gry z tamtych lat jakoś nie zapadły mi jakoś bardzo w pamięci. Chociaż coś mi tam świta w głowie, że ogrywałem jakiś tytuł z TMNT na moim famiklonie…
No ale teraz mamy 2022 rok, a szał na zmutowane żółwie machające japońską bronią białą mamy dawno już za sobą. Co nie znaczy, że zostali zapomniani. Pamięta o nich sporo osób, skoro powstała kolejna gra z nimi w roli głównej i która na dodatek narobiła sporo szumu przy pierwszych zapowiedziach. A wraz z całym tym szumem odpalił się hype train na Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge, który i mnie się udzielił. Już pierwszy zwiastun spowodował, że bardzo chciałem zagrać w ten tytuł.
Powodem był podwójny tryb nostalgii, który mi się wtedy załączył.
Pierwszy to wspomniani wcześniej skorupiaści bohaterowie. Drugim zaś to wspomnienie o tych wszystkich chodzonych mordobiciach, które lata temu ogrywałem na automatach czy emulatorach (jak np. Punisher czy Cadillacs and Dinosaurs). A dodając do tego fakt, że maczali przy tym swoje palce twórcy innego bardzo dobrego beat'em upa Streets of Rage 4, to byłem wręcz pewny, że wyjdzie z tego świetna gra.
I kiedy w końcu zasiadłem do tego tytułu, to wystarczyło mi kilka minut obcowania z nim, by upewnić się w swoich wcześniejszych przeczuciach.
Graficznie Zemsta Shreddera jest bardzo dobrym przykładem na to, jak powinno się robić gry w pixelartowej oprawie. Wszystko, począwszy od postaci głównych bohaterów, poprzez przeciwników (tych zwyczajnych, jak i bossów), a kończąc na poziomach jest dopracowane. Animacja tego wszystkiego również stoi na wysokim poziomie. Wyraźnie widać, że twórcy włożyli w te elementy gry dużo pracy. I nie ma znaczenia czy gramy na telewizorze czy w trybie handheldowym - wszędzie jest wysoka jakość, a każdy element graficzny po prostu cieszy oko.
Dźwiękowo również nie mam się do czego przyczepić. I tutaj wszystko jest dopracowane - okrzyki, efekty dźwiękowe i muzyka wydają się być wręcz wzorcowe i na swoim miejscu, takie jakie powinny być w grze typu beat'em up.
Składowe audiowizualne są ważne w grze, ale moim zdaniem najważniejszym elementem, od którego zależy czy gra zatrzyma nas przy sobie na dłużej, jest jej miodność i cały fun jaki nam ona daje.
A tej miodności nie brakuje Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge. Ba, wręcz wylewa się ona z naszej konsoli.
Każda minuta spędzona z tą grą sprawia dużą frajdę i człowiek tak skupia się na rozgrywce, że traci poczucie czasu i nie wie co się wokół niego dzieje. Gra wciąga na maksa, a syndrom jeszcze jednego poziomu jest tu jak najbardziej obecny. Podczas gry cały czas uśmiech nie schodził mi z buzi - tyle radochy sprawiał mi ten tytuł.
Podczas ogrywania jakiejkolwiek gry lubię robić dużo screenshotów, które potem mogę wykorzystać czy to na potrzeby recenzji czy na Twitterze. I uwierz mi, ale w przypadku Zemsty Shreddera zapominałem o tym - tak byłem skupiony na samej rozgrywce. Zdarzyło mi się to chyba po raz pierwszy 😅
Ten cały fun i morze miodu, które obecne są w Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge, to najmocniejsza strona gry. I nawet jeżeli znalazłbym jakieś minusy (a uwierz mi, starałem się to zrobić), to i tak zrekompensowane by były właśnie przez tę radochę z gry. I tu ogromne kudosy dla twórców, że udało im się to tak wszystko zrobić.
Jeżeli to co powyżej napisałem w żadnym wypadku nie przekonało Cię by sięgnąć po ten tytuł, to nie wiem co jeszcze mogło by Cię przekonać…
Może to, że możliwe jest granie w kilka osób, zarówno w formie kanapowego multi czy rozgrywki online? A może to, że są różne fajne rzeczy do odblokowania podczas gry (w tym grywalna postać Casey'a Jonesa)?
Albo może inaczej. Jeżeli lubisz Wojownicze Żółwie Ninja i/lub chodzone bijatyki, to po ten tytuł po prostu MUSISZ sięgnąć. I tyle, kropka.
Na plus:
świetna oprawa audiowizualna,
miodność wylewająca się z konsoli,
ogromne pokłady radochy podczas pokonywania kolejnych poziomów.
Na minus:
totalny brak minusów.
Werdykt:
Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge jest świetną chodzoną bijatyką, która garściami czerpie z klasyki gatunku, dając niesamowite pokłady radochy z oklepywania kolejnych fal wrogów.
Deweloper: Tribute Games
Wydawca: DotEmu
Data wydania: 16 czerwca 2022
Waga: 917 MB
Cena: 100 PLN
Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder’s Revenge w Nintendo eShop
Dziękuję Cosmocover za udostępnienie gry do recenzji.
Podaj dalej: Chcesz być na bieżąco z wiadomościami ze świata gier niezależnych na Switcha? Dodaj Nindyczy Przegląd do swojego czytnika RSS! Wspieraj Pana Nindyka Partner strony:
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to będę wdzięczny za postawienie mi wirtualnej kawy lub zostanie moim patronem. To mnie zmotywuje do dalszego pisania i tworzenia prawdopodobnie najlepszej polskiej strony o grach niezależnych na Nintendo Switch.