Polskie indyki w Nintendo eShop

Polskie indyki w Nintendo eShop

wywiad

Czy niezależni twórcy mają problem z wejściem do Nintendo eShop ze swoimi grami? Czy tworzenie portów z innych platform na Switcha jest skomplikowanym problemem? Na te i kilka innych pytań odpowiedział Jacek Głowacki z iFun4All.

Butcher, Oh...Sir! The Insult Simulator czy Serial Cleaner to tylko trzy najgłośniejsze polskie niezależne produkcje, które trafiły w ostatnich miesiącach na Nintendo Switch. Lista oczywiście jest o wiele dłuższa - zerknijcie na wpis serwisu Graczpospolita.pl.

Dzięki uprzejmości iFun4All mam okazję ogrywać Serial Cleanera (recenzja już wkrótce). A korzystając z okazji podpytałem Jacka Głowackiego, będącego Company Development Managerem w studiu, o proces tworzenia portu na Switcha i współpracy z Nintendo. Zapraszam do lektury.

Wielu deweloperów wstrzymuje się jeszcze z wypuszczaniem swoich gier na Switcha (choć w ostatnich tygodniach widać, że to się zmienia). Co było powodem, że postanowiliście zrobić port na najnowszą konsolę Nintendo?

Szczerze mówiąc osobiście mam wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy bardzo wielu deweloperów i wydawców z całego świata robiło wszystko, by jak najszybciej trafić ze swoimi tytułami na Switcha.

Nowa konsola Nintendo to zdecydowanie najgorętsza platforma gamingowa od lat, o czym świadczą oszałamiające wyniki sprzedaży konsoli. Skoro tylko pojawiła się możliwość, by zwiększyć przychody ze sprzedaży naszych gier, a przy okazji zaproponować graczom tytuły z segmentu, którego na Switchu jeszcze nie było, zrobiliśmy co w naszej mocy, by z tej możliwości skorzystać. I udało się.

Czy przygotowanie switchowego portu było trudne? Natrafiliście na jakieś większe problemy?

Pracujemy na Unity, więc samo portowanie nie było trudne.

Problematyczne były same ograniczenia konsoli, szczególnie jeśli chodzi o pamięć – w przypadku Serial Cleanera musieliśmy przerysowywać część grafik, ponieważ były za duże. Switch nie obsługiwał również większości pluginów, z których korzystaliśmy podczas prac nad Serial Cleanerem. Ogólnie jednak nie były to problemy nie do przeskoczenia i poradziliśmy sobie z nimi w miarę szybko.

Jak już rozmawiamy o ograniczeniach technicznych - musieliście pójść na jakieś ustępstwa w kwestii rozdzielczości, by utrzymać stałą liczbę klatek czy też wykorzystujecie sprzęt na maksa i nie ma z tym problemu? Bo ja, przynajmniej w trybie przenośnym, nie zauważyłem spadku fps-ów.

Nie, nie - wyciskamy Switcha do ostatniej kropli. Naszym kosztem jaki ponieśliśmy, by utrzymać płynność rozgrywki, była konieczność przerysowania szeregu grafik w taki sposób, aby utrzymać jakość wizualiów przy jednoczesnym zachowaniu liczby klatek.

Oczywiście Switch to nie PS4 Pro – a Serial Cleaner wspiera funkcjonalności graficzne PS4 Pro i Xboxa One X, czyli 4K, HDR itd. – na Switchu takich ficzerów nie ma…

Czy dla niezależnego twórcy gier sprzedaż gier w Nintendo eShop jest skomplikowanym procesem? Jak w ogóle wygląda proces certyfikacji gier tam trafiających?

Oj tak, proces certyfikacji jest skomplikowany. Mocno odbiega od submisji w Sony czy Microsofcie, o Valve nie wspominając.

Trzeba przebrnąć przez złożone procedury, zaakceptować nowe, mało intuicyjne Q&A. Certyfikacja na Switchu to zdecydowanie jeden z najtrudniejszych etapów, przez które trzeba przebrnąć, aby cieszyć się swoimi grami na Nintendo Switch.

Udało nam się jednak dość sprawnie poradzić ze wszystkimi kwestiami, również dlatego, że jedna z naszych najwcześniejszych gier – Paper Wars – ładnych parę lat temu trafiła na Wii. Dlatego też zarówno Serial Cleaner, jak i Red Game Without a Great Name oraz Green Game: Timeswapper są dostępne w wersjach switchowych na całym świecie, poza Azją.

Czyli japońscy gracze nie mają okazji zapoznać się z Waszymi tytułami? Czy była to decyzja Nintendo czy też Wasz wybór?

Serial Cleaner, Red Game Without a Great Name oraz Green Game: Timeswapper są dostępne na Switchu w Europie, Amerykach, Afryce, Australii i Nowej Zelandii.

Ale faktycznie w Japonii, a co za tym idzie, całej Azji, już nie – była to nasza decyzja, podjęta ze względu na skomplikowane i kosztowne procedury związane z przygotowaniem wersji językowej, age ratingów, strony gry w języku japońskim itd. W tym wypadku zadecydowały względy ekonomiczne, a konkretnie zdrowy rozsądek i analizy, które wykazały, że nakłady mogłyby być zupełnie niewspółmierne do przychodów.

Czy jesteście zadowoleni z wyników sprzedaży Serial Cleanera na Switcha?

Jest nieźle, choć oczywiście zawsze może być lepiej. Nie mogę podać konkretnych liczb, ale sprzedaż każdej z naszych gier dostępnych na Switchu mierzymy w tysiącach. Generalnie więc możemy powiedzieć, że mamy powody do satysfakcji.

Dlaczego nie pokusiliście się o dodanie polskiej wersji językowej do Waszych gier?

Cóż, niestety, nie jest to nasza decyzja, a Nintendo. Japoński koncern z jakiegoś powodu nie zgodził się na dodanie polskiej wersji językowej. Nasze gry wspierają polskie wersje językowe, ale na innych platformach. W tym wypadku decyzja należała do Nintendo i nie mieliśmy innego wyjścia, jak tylko ją zaakceptować.

Czy to może wynikać z "niszowości" naszego języka? Spotkać się przecież można w eShopie z grami, które mają język rosyjski, francuski czy portugalski.

Trudno mi dokładnie powiedzieć, z czego to wynika. Na pewno wyniki sprzedaży Switcha w naszym kraju nie powaliły Nintendo na kolana. Co tu dużo mówić, nie mamy nawet polskiego, oficjalnego dystrybutora Nintendo - musimy korzystać z usług partnera z Czech.

Być może, wraz z upływem czasu i rosnącym zapotrzebowaniem na konsole Nintendo w naszym kraju, ta sytuacja ulegnie zmianie. Na razie jednak z całą pewnością Polska nie jest i zapewne przez długi czas jeszcze nie będzie traktowana przez Nintendo jako rynek priorytetowy.

Macie w planach wydanie kolejnych gier na Switcha?

Nie mogę zdradzić żadnych informacji na temat tytułów, nad którymi obecnie pracujemy. Powiem tylko tyle, że tworzymy trzy gry równocześnie. Dwie spośród nich powinny ukazać się jeszcze w tym roku. Szczegóły na temat tych produkcji będziemy prezentować już niebawem.

Bardzo ciekawie mnie jakie jest Wasze zdanie, jako studia tworzącego gry, co sądzicie o Nintendo Switch. Czy według Was ma szansę zrewolucjonizować rynek gier, stawiając nie na możliwości techniczne, a na innowacyjność? Bo patrząc na to, co Nintendo zaprezentowało ostatnio (Nintendo Labo) mam wrażenie że cały czas nie chcą brać udziału w konsolowym "wyścigu zbrojeń".

Trudno mi do końca powiedzieć, co oznaczałoby „zrewolucjonizować" – udane połączenie platformy stacjonarnej z konsolą przenośną, czyli Nintendo Switch, już jest swego rodzaju innowacją, ale na pewno nie rewolucją.

Konsola trafiła w gusta graczy, również dlatego, że oferuje najlepsze, moim zdaniem, exclusive'y obecne w tej chwili na rynku. Co więcej, trafiają one do bardzo szerokiego kręgu odbiorców - Zelda, Rabbids i Splatoon 2 to zróżnicowane tytuły, obejmujące swoimi zasięgami różne grupy docelowe.

Nintendo Labo dowodzi, że Nintendo chce przede wszystkim pozostać sobą: awangardą branżowej innowacji i firmą, która pozycjonuje się za sprawą „family values" – sprzętu dla całej rodziny i wszystkich segmentów wiekowych. Za to kochamy Nintendo i nie zmieni tego flirt z mainstreamowymi grami AAA na Switchu.

I tym sposobem wyczerpałem swoją listę pytań. Dziękuję za poświęcony mi czas.

Bardzo dziękuję za zaproszenie do wywiadu.


Poprzedni wpis Następny wpis