Nintendo Switch OLED, czyli nowy model w rodzinie hybrydowych konsol

Nintendo Switch OLED, czyli nowy model w rodzinie hybrydowych konsol

nius

Nintendo po raz kolejny zaskoczyło wszystkich ogłaszając nowy model Switcha. Niestety, nie była to przez wielu wyczekiwana mocniejsza wersja Pro tej konsoli. Czy jednak jest nad czym ubolewać?

Od wielu miesięcy plotkowano i snuto domysły na temat Nintendo Switch Pro. Że będzie miało lepsze CPU i GPU, więcej RAM-u, lepszy ekran, w docku potrafiącym pociągnąć grafikę w 4K, a same gry będą śmigać w 60 FPS-ach. Ogólnie miała to być hybrydowa konsola, która śmiało będzie mogła konkurować mocą i wydajnością z obecnymi konsolami konkurencji.

Niestety (a może stety?), Nintendo ma inny pomysł na siebie i postanowiło wydać po prostu ulepszoną wersję swojego flagowego produktu.

Za 50 dolarów więcej (obecna wersja Switcha kosztuje 299 USD, nowa z OLED-em - 349 USD) dostaniemy:

  • 7-calowy ekran OLED,
  • więcej pamięci wewnętrznej,
  • lepsze głośniki,
  • małą nożkę do oparcia zamienili na podpórkę ciągnącą się przez całą długość konsoli,
  • a w docku wymienili jeden port USB na LAN.

Tylko tyle i aż tyle. Zresztą wystarczy spojrzeć na oficjalną specyfikację konsoli, by przekonać się że niewiele zmieniło się w bebechach.

Jak widać sprawdza się to, co nie tak dawno mówili włodarze Nintendo - chcą zapewnić wszystkim posiadaczom ich konsoli ten sam poziom rozgrywki. A zmiana bebechów (CPU, GPU i RAM) mogła by tylko spowodować rozdzielenie rodziny Switchy na tyle, że część gier działały by różnie w zależności od modelu. A takiej sytuacji Nintendo jak rozumiem chce uniknąć.

Myślę też, że największym "problemem", jaki widziało Nintendo, jest kwestia baterii (to jak długo można grać na jednym ładowaniu) i grzania się samego urządzenia. Stąd też postanowili pójść na jakiś kompromis.

Nie zrozumcie mnie źle - nie bronię w ten sposób takiego ruchu Nintendo uważając, że dobrze to wykombinowali. Po prostu próbuję zrozumieć ich podejście do tematu. A patrząc na wcześniejsze działania firmy z Kioto, to jest ono sensowne i wpisuje się w ich filozofię, czy to nam się podoba czy nie.

Myślę, że ten nowy OLED-owy Switch jest skierowany przede wszystkim do osób, które do tej pory nie zdecydowały się na zakup dostępnej obecnie na rynku wersji konsoli. A obecni posiadacze w większości przypadków albo prędzej czy później zmienią swoje wysłużone Switche na nowe modele, albo też poczekają na taką prawdziwą wersję Pro czy nawet następcę Switcha.

Trzeba jednak mieć jeszcze z tyłu głowy to, że dużą niewiadomą w nowym modelu jest jeszcze kilka kwestii. Przede wszystkim co z driftującymi Joy-Conami? Czy w końcu udało się jakoś zaradzić temu problemowi? Czy będzie można korzystać z bezprzewodowych słuchawek bez potrzeby używania zewnętrznych adapterów? Cóż, przekonamy się dopiero o tym w październiku, kiedy nowy model konsoli trafi na rynek.

Patrząc teraz tak na chłodno na tego OLED-owego Switcha, dochodzę do wniosku, że tak właśnie powinien wyglądać Switch w dniu swojej premiery w marcu 2017 roku. Duży, 7-calowy OLED-owy wyświetlacz, dłuższa praca na baterii, lepsza podpórka dla trybu stołowego. No i ten biały kolor, który naprawdę fajnie się prezentuje (i mówię to mimo, że jestem fanem ciemnych kolorów).

Wiecie co? Gdyby wyszedł ten nowy Switch w takim białym kolorze, z kolorowymi guzikami A, B, X i Y jak w SNES-ie i krzyżakiem w lewym Joy-Conie, to bym poważnie rozważał jego zakup. W chwili obecnej zaś jestem daleki od decyzji szybkiego zakupu tej OLED-owej wersji. Ale niewykluczone, że w pewnym momencie jednak się skuszę na zmianę.

A Wy - szykujecie się na zakup nowego Switcha?

nintendo-switch-oled-7


Poprzedni wpis Następny wpis