Tylko Japończycy z Nintendo mogli wymyślić coś takiego.
W środowe przedpołudnie 17 stycznia, Nintendo ogłosiło, że wieczorem zaprezentują interaktywne doświadczenie, które trafi do serc dzieci i tych wszystkich dorosłych, którzy nie pozbyli się swojego wewnętrznego dziecka. Od tego momentu hajp się rozkręcił i wszyscy w sieci głośno zastanawiali się, co też firma z Kioto pokaże wieczorem. Punkt 23:00 na ich kanale pojawił się film prezentujący Nintendo Labo.
Pierwsza moja myśl - co to do cholery ma być? Kartonowe konstrukcje w połączeniu ze Switchem maja dać możliwość gry w jakieś mini-gierki? Czy Nintendo upadło na głowę?
Ale po dłuższej refleksji doszedłem do wniosku, że może jednak nie jest to takie głupie jakby się na początku wydawało. Bo dlaczego kolejne gry wideo muszą być takie same? Dlaczego nie powinny wymagać od gracza, by najpierw sobie fizycznie zbudował poszczególne elementy, które umożliwią mu tą grę?
W komunikacie prasowym, jaki otrzymałem, można przeczytać:
Misją Nintendo od zawsze było dostarczanie graczom innowacyjnych urządzeń, oryginalnych pomysłów na zabawę i powodów do uśmiechu, a kolejnym krokiem na tej drodze jest właśnie Nintendo Labo. . Dzięki zestawom Nintendo Labo kreatywni w każdym wieku będą mogli zamienić modularne kartony – zaprojektowane specjalnie, aby współpracować z konsolą Nintendo Switch i kontrolerami Joy-Con – w interaktywne kreacje nazywane Toy-Con. Od pianina, przez motor, po roboty – każdy Toy-Con ożyje w połączeniu z konsolą Nintendo Switch w odpowiedni sposób. Budując kolejne Toy-Cony gracze nie tylko będą się świetnie bawić, ale i odkrywać jak działa technologia, a nawet wymyślać nowe sposoby na zabawę nimi.
No właśnie - innowacyjne urządzenia. Czy przypadkiem to nie Nintendo wprowadziło na rynek jako pierwszy kontrolery ruchowe? Czy przypadkiem nie stworzyła handhelda z dwoma ekranami, z czego jeden był dotykowy, dzięki czemu gry przeznaczone na tę platformę mogły być ciekawsze? Tym razem Nintendo tworzy Toy-Cony - interaktywne kreacje, które wraz z najnowszą konsolą Nintendo mają dać wszystkim frajdę nie tylko z grania, ale i tworzenia.
Satoru Shibata, prezes Nintendo of Europe, powiedział:
Naszym celem jest sprawienie, aby każdy kto będzie miał kontakt z Nintendo po prostu się uśmiechnął. Nintendo Labo zaprasza wszystkie kreatywne i żądne nowych doznań umysły do wspólnego tworzenia, zabawy i odkrywania zupełnie nowych doświadczeń na Nintendo Switch. Ja osobiście liczę na to, że zobaczę wiele rodzin wspólnie składających te zestawy i świetnie się przy tym bawiących.
I tu właśnie dochodzimy do sedna. Nintendo zawsze podkreślało, że stawia na rodzinną zabawę. I Nintendo Labo wpisuje się w ich misję idealnie. Dlatego myślę, że wbrew pierwszym podśmiechujkom jakie pojawiły się w sieci, ta nowa seria produktów może odnieść sukces. Pamiętacie Google Cardboard? Początkowo wszyscy się z tego śmiali, ale nie minęło dużo czasu, by budżetowe gogle VR stały się modne. Czy tak będzie i z Nintendo Labo? Na tę chwilę ciężko powiedzieć. W Japonii jest duża szansa, że to się przyjmie. Gorzej może być z USA i Europą. No i problemem może być dla wielu cena - zestawy zostały wycenione na 70 USD (Variety Kit) i 80 USD (Robot Kit). Dużo jak na kilka kartonowych modułów i grę w zestawie. A może jednak nie? Cóż, przekonamy się o tym za kilka miesięcy - Nintendo Labo trafi do sprzedaży w Europie 27 kwietania br.
W obu zestawach znajdziemy wszystko, czego potrzeba do ożywienia Toy-Cona - czyli niezbędne materiały oraz odpowiednie oprogramowanie dla Nintendo Switch.
Dziękuję ConQuest Entertainment za udostępnienie materiałów promocyjnych.