Rozmowa z raperem D. De Nerd, autorem utworu "Jestę Nerdę".
Jestem fanem muzyki rockowej. Nie znaczy to jednak, że jestem zamknięty na inne gatunki, w szczególności jeżeli ktoś poleci mi danego wykonawcę czy konkretny utwór. Rap czy hip-hop to jednak takie obszary w muzyce, do który rzadko się zapuszczam. Ale od czasu do czasu uda mi się tam znaleźć jakieś fajne utwory, które potem lądują w ulubionych. A ostatnio, dzięki JoypadMonsters, odkryłem kawałek polskiego rapera D. De Nerd pt. Jestę Nerdę.
Przyjemny beat, fajne rymy, mówiąc krótko - utwór wpadł mi w ucho. No i słowa, z którymi może utożsamiać się większość graczy. Skontaktowałem się z raperem, by z nim chwilę pogadać. Wymianiliśmy kilka zdań i umówiliśmy na mały wywiad, który możecie poniżej przeczytać.
Co skłoniło cię do rozpoczęcia nagrywania tzw. growych rapsów? I dlaczego właśnie poprzez rap postanowiłeś wyrazić swoją miłość do gier?
Jestem graczem od ponad dwudziestu lat. Od około piętnastu lat zajmuję się rapem i do tej pory nie łączyłem ze sobą tych dwóch światów. Niedawno postanowiłem dorzucić swoje trzy grosze do tematyki gier wideo, ponieważ znam temat na tyle, że mogę mieć coś ciekawego do powiedzenia. Pomysł growych rapsów wpadł mi do głowy, kiedy stwierdziłem, że przydałaby się jakaś fajna promocja mojego growego kanału. Coś, co wpadnie ludziom w ucho i przyciągnie ich na dłużej. Nie szukając daleko, padło na rap - tym razem skierowany do gamingowego odbiorcy.
"Jestę nerdę" wydaje się być osobistym utworem, jednak myślę, że mogłoby się podpisać pod tymi słowami sporo graczy. Specjalnie właśnie ten utwór jest tym debiutanckim, rozpoczynającym cały cykl utworów?
Pisząc Jestę Nerdę jeszcze nie planowałem całego cyklu growych rapsów. Tak jak mówisz – chciałem przyciągnąć do siebie ludzi o podobnych upodobaniach w tematyce gier i zależało mi na tym, aby słuchacze mogli się z tym utworem utożsamić. Bardziej osobiste fragmenty tekstu służą przedstawieniu mnie odbiorcy i określeniu, czego można będzie się spodziewać po mojej twórczości.
W "Jestę nerdę" przewija się plejada bohaterów z gier Sony - rozumiem, że to właśnie PlayStation jest Twoją ukochaną konsolą?
Faktycznie, coś w tym jest. Ale to nie jest raczej kwestia miłości do danej marki. Sony zyskało sobie konsumentów generację wcześniej niż Microsoft i w czasach PS One powstała większość rozpoznawalnych i do dziś kontynuowanych serii.
Drugim czynnikiem jest fakt, że tytuły ekskluzywne Playstation stawiają na wyraziste postacie i zazwyczaj rozbudowaną warstwę fabularną, co ułatwia zaadaptowanie danego tytułu do growych rapsów. Xbox poszedł w zupełnie innym kierunku. Najświeższy przykład jest taki, że chciałem nagrać kolejne rapsy o State of Decay 2, ale za cholerę nie potrafię ugryźć tematu z uwagi na brak jakiegoś konkretnego tropu fabularnego. Gra ma ciekawy, ciężki klimat ale z uwagi na jej losowość, generyczność i zapętlającą się rozgrywkę, brakuje jej sznytu osobowości, który można by łatwo i zrozumiale przełożyć na inne medium.
A co ze sprzętem konkurencji?
Nie zamykam się na inne marki ale nie ukrywam, że Sony wiedzie prym w mojej kolekcji konsol. Oprócz wszystkich sprzętów do grania z rodziny PS posiadam także dwa ostatnie Xboksy i jestem zadowolony z tego sprzętu. Co do wielkiego N to nigdy nie posiadałem żadnej konsoli od tego producenta. Jeśli grałem w jakieś gry Nintendo, to na wspomnianej w Jestę Nerdę taniej podróbce NESa lub na emulatorach SNESa i Game Boya w dawnych latach. Na N64 grałem swego czasu w Golden Eye i Mario Kart 64 w popularnych pod koniec lat dziewięćdziesiątych „kafejkach konsolowych". Gamecube, Wii oraz Wii U ominęły mnie już zupełnie za wyjątkiem jednego tytułu, który (przyznaję się z żalem) ograłem na emulatorze. Chodzi o Metal Gear Solid Twin Snakes.
Gdybyś miał wskazać po jednej najlepszej grze z każdej generacji, to jakie by to były tytuły?
Moja przygoda z grami zaczęła się od trzeciej generacji, więc od niej zacznę:
Miałeś okazję pograć na Switchu? Jeżeli tak to co sądzisz o takiej hybrydowej konsoli?
Switch to pierwsza konsola od Nintendo, nad zakupem której naprawdę się zastanawiam. Poczekam jeszcze na ogłoszenie większej ilości tytułów, które nie będą portami z innych konsol, ale na pewno będę bacznie obserwował sytuację Switcha, bo sprzęt ma ogromny potencjał. Ostatnio miałem przyjemność dzierżyć najnowsze dziecko N w rękach z odpalonym Mario Kart 8 Deluxe i przez jakiś czas później z lekkim zawodem patrzyłem na moją PS Vitę (śmiech).
A co z VR? Myślisz, że ten sprzęt ma sens w domowym zaciszu?
Z wirtualną rzeczywistością jest o tyle ciężka sprawa, że trudno ją sprzedać. W sensie – nie ma szans oddać doświadczenia inaczej niż przez założenie gogli na głowę i bycie w grze. Nie pokażesz tego na żadnym zwiastunie i nie pomoże przy tym jakikolwiek marketing. VR to świetna technologia z masą growych ciekawostek na pół godziny grania. Deweloperzy nie inwestują w długie gry, bo wiedzą, że biorąc pod uwagę wyniki sprzedaży gogli, to im się nie opłaci. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie czterogodzinnej sesji VR jak to ma miejsce przy klasycznym graniu. Sam gogli nie posiadam, bo są tylko dwie gry, które chciałbym na nich ograć: Resident Evil VII i Impatient (ponowne przechodzenie Skyrim też potraktowałbym raczej jako ciekawostkę).
Na zakończenie - zdradzisz swoje plany dotyczące następnych growych rapsów?
Tutaj nie będzie żadnych niespodzianek - wystarczy prześledzić nadchodzące premiery. Growe rapsy będę starał się nagrywać z gier ogrywanych na bieżąco. Podczas zbliżającego się sezonu ogórkowego będę mógł także nadrobić ostatnio wydane produkcje, takie jak God of War, Kingdom Come Delieverance, a nawet tytuły starsze, których jeszcze nie zdążyłem ograć, jak Nier Automata, czy Assassin's Creed Origins.
Dziękuję za rozmowę.