Czyli subiektywny wybór Pana Nindyka muzyki z gier niezależnych, które warto posłuchać również poza grami.
Muzyka w grach ma dla mnie duże znaczenie. To ona potrafi zbudować (lub też popsuć) klimat danego tytułu. Dlatego też zwracam na nią uwagę podczas ogrywania danego tytułu. A jeżeli można posłuchać dobrego soundtracku również poza samą grą, to jest to dla mnie ogromny plus.
Poniżej znajdziecie listę siedmiu moich ulubionych soundtracków z indyków, które najczęściej słucham w pracy lub jak jestem w drodze. Pozwoliłem je sobie ułożyć w kolejności od tych, które najrzadziej słucham, do tych, które potrafię katować dzień w dzień przez tydzień lub nawet dłużej.
Przy recenzowaniu tego tytułu miałem nie lada zagwozdkę - z jednej strony dostaliśmy porządny pod względem technicznym tytuł, z drugiej strony odbiłem się od tej gry ze względu na rozgrywkę. Jedną z rzeczy, którą doceniłem w Furi jest ścieżka dźwiękowa.
Muzyka utrzymana jest w klimatach synthwave’u i świetnie wpasowuje się klimatem i tempem w rozgrywkę. Ale co się dziwić, jeżeli za kompozycje odpowiedzialni są tacy twórcy jak Carpenter Brut, Danger czy The Toxic Avenger? Ich utwory bardzo dobrze się słucha również poza grą.
Hotline Miami to gra, którą się albo kocha, albo nienawidzi. Wysoki (ale satysfakcjonujący) poziom trudności, duża doza brutalności i hipnotyzująca muzyka, która zdaje się mieć jeden cel - wprowadzić gracza w trans, dzięki któremu będzie pokonywał kolejne przeszkody bez względu na to, ile razy po drodze zginie.
Na ścieżce dźwiękowej gry pojawiły się utwory takich wykonawców elektronicznej muzyki jak Perturbator, Sun Araw, Scattle czy M|O|O|N. I to przede wszystkim utwory tego ostatniego artysty zapadły mi w pamięci.
Mocne, wręcz hipnotyzujące rytmy świetnie pasują do tego, co dzieje się na ekranie konsoli. Na debiutanckiej EP-ce Stephena Gilarde'a (bo tak nazywa się artysta ukrywający się za pseudonimem M|O|O|N) znalazły się cztery utwory, które zostały wykorzystane w grze - Paris, Crystals, Hydrogen i Release. Surowe dźwięki poszczególnych utworów świetnie się słucha praktycznie bez względu na to, co akurat się robi. W moim przypadku Moon EP najlepiej się słuchało podczas jazdy, treningów i... kodowania. Z całej EP-ki moim faworytem jest Hydrogen, który dodatkowo dzięki swojej konstrukcji można spokojnie słuchać w pętli nawet przez kilka godzin.
Jeżeli zastanawiacie się jak by brzmiało połączenie chiptune z gitarowymi riffami, to koniecznie sprawdźcie ten soundtrack z gry Jet Lancer autorstwa Fat Bard. Szybkie i dynamiczne utwory, które idealnie pasują do gry akcji, słucha się równie dobrze jadąc np. samochodem. Radzę tylko uważać, by nie przekraczać dozwolonej prędkości 😉
Początkowo sam się zastanawiałem czy takie połączanie dwóch różnych gatunków muzycznych będzie do siebie pasować. Ale już po pierwszym utworze musiałem przyznać, że ten rockowo-chiptune'owy mix fajnie ze sobą współgra i dobrze do siebie pasuje. Z miłą chęcią posłuchałbym więcej takich połączeń.
Ten uroczy indyczek (którego recenzję możecie przeczytać tutaj) ma bardzo miły i spokojny soundtrack stworzony przez Marka Sparlinga.
Stworzona przez niego muzyka idealnie wkomponowuje się w klimat gry, a spokojne melodie pozytywnie nastrajają do eksploracji wyspy. Równie przyjemnie słucha się tego soundtracku również poza grą. Muzyka stworzona przez Marka idealnie nadaje się jako tło przede wszystkim przy wykonywaniu spokojnych czynności.
Za muzykę do tego artystycznego indyka odpowiedzialny jest hiszpański zespół Berlinist. Stworzyli oni naprawdę świętną muzykę, która nadaje ton temu, co widzimy na ekranie telewizora czy konsoli i tworzy niesamowity klimat.
Muzyka z GRIS idealnie nadaje się w chwilach, kiedy potrzeba się skupić lub wyciszyć. Moim zdaniem najlepiej słucha się jej na słuchawkach siedząc wygodnie w fotelu czy kanapie - dzięki temu można dosłownie wsiąknąć w muzykę stworzoną przez Hiszpanów.
Muzyka Salvinsky'ego buduje świetny klimat w tej kolejnej w zestawieniu hiszpańskiej produkcji, która pełnymi garściami czerpie z lat osiemdziesiątych i początku dziewięćdziesiątych. Synthwave stworzony przez artystę idealnie wpasowuje się w grę i sprawia, że ta retro-podróż do Cyfrowego Królestwa jest nad wyraz przyjemna.
Samej muzyki słucha się bardzo przyjemnie również poza grą. Sam wręcz katowałem ten 2,5-godzinny album grubo przez ponad tydzień, słuchając go codziennie czy to podczas pracy, czy też będąc na spacerze z psem.
Bez dwóch zdań muzyka z Katana ZERO jest moim numerem jeden jeżeli chodzi o soundtracki z gier. Świetne elektroniczne brzmienie, zarówno te mroczne i ciężkie analogowe dźwięki autorstwa LudoWica, jak i “radosne” i czysto synthwave'owe utwory Billa Kiley'a, tworzą niesamowity klimat w tym świetnym indyku. I ten klimat czuć również słuchając tej muzyki poza grą.
Moimi osobistymi faworytami, które mogę słuchać praktycznie w nieskończoność, są trzy utwory: Katana Zero, Delusive Bunker i Full Confession.
Warto wspomnieć, że dostępny jest też motyw przewodni z Katana ZERO, który powstał jeszcze w 2017 roku. I mówiąc szczerze bardziej preferuję tę wersję niż to, co znalazło się ostatecznie na soundtracku. Zresztą - posłuchajcie sami i sami zdecydujcie, która wersja bardziej Wam pasuje:
A jak to jest u Was? Lubicie słuchać soundtracków z gier w wolnym czasie? Muzykę z której gry lubicie najbardziej?
Podaj dalej: Wspieraj Pana Nindyka Partner strony:
Co tu dużo mówić - chciałbym docierać ze swoimi treściami do jak największego grona czytelników. Dlatego jeżeli doceniasz to, co robię, to proszę Cię o udostępnianie moich tekstów dalej oraz o polubienia i komentowanie moich postów w social mediach.
Możesz też mnie wesprzeć stawiając wirtualną kawę w serwisie BuyCoffee.to lub zostając moim Patronem. Zmotywuje mnie to do dalszej pracy nad prawdopodobnie najlepszą stroną o grach niezależnych na Switcha.
Zdjęcie: C D-X / Unsplash